Prawie nic nie czuję, kiedy patrzę w ich puste twarze. Nie przerażają mnie już, nie sprawiają, że serce bije szybciej, a dłonie zaczynają się pocić. Brakuje początkowego zdziwienia i strachu przed tym, co obce. Nie uśmiecham się, nie udaję, iż wszystko jest dobrze. Spoglądam w ich oczy i widzę własne odbicie... ale nawet to nie sprawia, że jest mi przykro.
Jestem taka sama jak oni. Bezbarwna. Nieczuła. Nie żyję, ale jeszcze nie umarłam. Egzystuję. Czasem myślę o tym, jakby potoczył się mój los, gdybym dokonała innego wyboru. Widzę siebie w gronie znajomych, siedzę po środku, tak jak zawsze. Po mojej prawej stronie jest Rachel - piękna, nieustępliwa, arogancka Rachel. Bez trudu wyobrażam sobie jej kpiąco wykrzywione wargi i głośny śmiech. Zupełnie inaczej wygląda Veronica. Zawsze trzyma się trochę z tyłu, półkroku za nami. Blond włosy anioł o ostrym umyśle. Nie ma zagadki, której nie potrafiłaby rozwiązać.
W moich marzeniach, on też tam jest - perfekcyjny, jak zawsze. Ma kruczoczarne włosy, niebieskie oczy i uśmiech, który potrafi skraść serce. Nie ukrywamy naszego związku. Trzyma mnie za rękę, kreśląc swoim kciukiem delikatne wzory na mojej dłoni. Nie potrafimy przetrwać bez swojego dotyku, choćby przez krótką chwilę. Kocham go, a on kocha mnie.
Dwa lata temu byłabym wściekła. Złościła się, warczała, krzyczała... teraz mam wrażenie, że emocje prześlizgują mi się przez palce. Z każdym dniem jest ich coraz mniej. Niedługo zostanie tylko pustka, bezkresna nicość.
Dr Scoot chrząka znacząco, chcąc zwrócić na siebie naszą uwagę. Udaje jej się to, ale tylko połowicznie. Thomas, chłopak siedzący obok mnie, nadal spogląda w sufit, jakby widział coś naprawdę interesującego. Ignoruję go, tak jak reszta osób. Nie chcę wiedzieć, co ten drobny, jasnowłosy chłopak widzi w poszarzałym kawałku betonu. Mam wystarczająco własnych zjaw.
- Witajcie kochani, jak wam minął tydzień? - zaczyna kobieta, jednocześnie wyjmując dyktafon z czarnej teczki. - Jest dwudziesty dziewiąty listopada dwa tysiące dwunastego roku, zaczynamy kolejną sesje. Doktor prowadzący - Elizabeth Scoot. Numer grupy - pięćdziesiąt dwa. Kto zacznie?
W sali zapada cisza. Prostuję się na krześle, gdy jej wzrok pada na mnie. Ledwo mogę się powstrzymać od poprawienia koszuli i włosów. Ma w oczach coś, co mnie przeraża. Spojrzenie, które zupełnie nie pasuję do wyglądu i tonu głosu. Schylam głowę przypatrując się jej butom. Dzięki temu mogę udawać, że nie widzę dziwnego błysku i radości, kryjącej się za okularami.
- Rosalie, może Ty? Wiesz, co powiedzieć.
Krzywię się, ale kiwam głową w stronę podłogi. Powtarzamy ten sam rytuał, tydzień za tygodniem.
- Nazywam się Rosalie i jestem tu, ponieważ zabiłam człowieka.
Słowa wychodzą z moich ust bez trudu. W innym miejscu, w inny czasie, mogłyby wywołać oburzenie - tutaj jest tylko obojętność. Amanda, pulchna kobieta w średnim wieku, siedząca dwa krzesła ode mnie, zabiła całą swoją rodzinę. Najpierw zatruła im jedzenie, a potem pocięła ich ciała na kawałki - dokładnie sto pięć. Słyszałam tę historię tyle razy, iż mam wrażenie, że mogłabym nawet powiedzieć, w których miejscach cięła. W porównaniu do niej, mój czyn wydaje się niczym szczególnym.
Dr Scoot odchyla się na krześle i uśmiecha szeroko, jakby słyszała moje myśli. Patrząc na nią, starannie omijam oczy.
- Powiedz coś więcej, Rosalie. Żałujesz tego, co zrobiłaś?
Przypominam sobie jego dłonie na jej ciele. Słyszę pogardliwy śmiech, tak różny od tego, który był wcześniej. Widzę krew - na dłoniach, na ubraniach, na jego głowie. Mogłabym powiedzieć, że żałuję, gdybym mogła cofnąć czas, to postąpiłabym inaczej, ale nie muszę kłamać. Spędzę w tym zakładzie resztę życia i nic tego nie zmieni.
- Nie - odpowiadam w końcu, a mój głos jest głośny i pewny, pierwszy raz tego wieczoru. - Zasłużył na wszystko, co go spotkało.
Mówiąc, patrzę w bok. Stoi tam chłopak o kruczoczarnych włosach i niebieskich oczach, które kiedyś kochałam. Jest skąpany w szkarłacie, który strumyczkiem spływa na podłogę, tworząc kałuże. Wygląda oszałamiająco, nawet teraz, a mimo to nie czuję nic.
- Zasłużył - powtarzam, a on znika.
Wiem, że w wróci, kiedy zapadnie zmrok
***
I jak? Mam nadzieję, że choć odrobinę Wam się podobało. W początkowej wizji prolog miał wyglądać inaczej, ale wena rządzi się swoimi prawami.
Blog wciąż jest w budowie, za co szczerze przepraszam.
Historia zapowiada się niesamowicie interesująco, a szablon jest po prostu genialny! Jak ja bym chciała kiedyś stworzyć coś tak świetnego!
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o poprawność wpisu, to zauważyłam tylko jeden, malutki błąd gdzieś przy początku. Zapomniałaś litery na końcu wyrazu i to by było na tyle. Natomiast sama akcja...
Jestem pod wrażeniem! Końcówka podobała mi się najbardziej - opis chłopaka i komentarz, że wróci, gdy zapadnie wzrok. Poza tym miejsce, w którym znalazła się główna bohaterka i ludzie, z którymi tam siedzi...
Jak ja bym chciała ich poznać! Osobiście. Porozmawiać twarzą w twarz. Gdybym tylko mogła, zamieniłabym się z terapeutką i to z szerokim uśmiechem na twarzy!
Wiem, jestem dziwna, ale podobno można się do tego przyzwyczaić :D
Nie mogę się doczekać pierwszego rozdziału.
Pozdrawiam i dziękuję za miły komentarz u mnie.
krwawa-gra.blogspot.com
PS. Nadal szukasz bety? Jeśli tak, to byłabym zainteresowana ;>
O kurcze, poważnie? Ja uwielbiam czytać o takich ludzi, ale jestem za dużym tchórzem, by chcieć się z nimi spotkać twarzą w twarz. Zdecydowanie bezpieczniej jest siedzieć we własnym pokoju, z kawą w ręku i laptopem obok ; )
UsuńBaaaardzo dziękuję za te miłe słowa, zwłaszcza, że twoja historia jest świetna i sama marzę, by w mojej był podobny klimat. Twój komentarz wiele dla mnie znaczy : )
Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam ciepło ; *
Cóż, Jillątko moje kochane, słodziutkie siedemnastoletnie milusińska Ty, o! Podoba mi się BARDZO PODOBA, nawet nie wiesz jak miło mi się sprawdzało ten rozdział. ;))
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa co dalej, nono, mówmówmówmów! ;D
Juuuuż niedługo nowy rozdział (przynajmniej tak myślę), więc się dowiesz :D
UsuńMatko, jak Ty świetnie piszesz! *.* Już po przeczytaniu pierwszego zdania wiedziałam, że mam przed sobą coś więcej niż zwykłe opowiadanie. To jest arcydzieło - wspaniały, tajemniczy, może nieco mroczny klimat, dojrzały styl i bajerancki pomysł - jestem cholernie ciekawa, jak to wszystko potoczy się dalej. Czekam na rozdział 1 i obserwuję. ;)
OdpowiedzUsuńPS.: Przepiękny szablon. No ale w końcu to JILL, więc czego innego mogłam się spodziewać? ;)
Ojej, dziękuję! Nie spodziewałam się tak miłych reakcji! Pomysł zawsze gdzieś tam we mnie tkwił, ale dopiero teraz postanowiłam go zrealizować. Bardzo się cieszę, że Ci się podoba i mam nadzieję, iż następne rozdziały również przypadną Ci do gustu :)
UsuńPozdrawiam ciepło ; *
Uwielbiam ten prolog. Ta historia porywa i nie chce oddać. Gdy czyta się coś takiego i chcesz odejść to nawet nie możesz, tak to wciąga. Uwielbiam Cię za szablony, a teraz za opowiadanie. Zaskakujesz mnie coraz bardziej, ale oczywiście pozytywnie.
OdpowiedzUsuńKońcówka podobała mi się najbardziej. Stworzyłaś tajemniczy, wspaniały klimat, a twój styl powala na kolana.
Czekam na rozdział z niecierpliwością.
Ślicznie dziękuję! Kiedy czytam taki komentarz, to od razu nachodzi mnie chęć na pisanie kolejnego rozdziału : )
UsuńW początkowym zarysie takiej końcówki miało w ogóle nie być, ale z tego, co widzę, dobrze zrobiłam, że ją jednak dodałam :)
Jeszcze raz bardzo dziękuję za komentarz. Pozdrawiam ciepło ; *
Jill, przy każdym blogu, który założyłaś pisałam, że to co wypisujesz i to, czym nas zachwycasz jest piękne. I zapewniam cię, że zasługujesz, na co najmniej dziesięć milionów sprzedanych egzemplarzy na świecie. Tak, prawda. Tworzysz własny, wspaniały świat, tak świetny, że mój mały móżdżek nie jest w stanie pojąć faktu, że można tak wspaniale pisać.
OdpowiedzUsuńCzy prolog mi się podobał? Też pytanie! Oczywiście, że tak. I to bardzo. Wiem, że to początek, ale już zanosi się na wspaniałą historię, którą będę śledziła z zapartym tchem. Informujesz o nowych rozdziałach? Byłabym zaszczycona. Wiesz, jaki jest adres mojego bloga.
Tak, zaprzepaściłam swoją szansę, kiedy byłam twoją „betą”, że tak to ujmę w cudzysłowie, bo wcale nią nie byłam. Nie zdołałam sprawdzić żadnej z Twoich notek. Ale jeśli szukasz bety, to wiesz, że jestem do Twojej dyspozycji. Być może kopniesz mnie w dupę, ale zawsze pozostaje nadzieja. Więc jeśli chcesz mogę zostać betą tego opowiadania, o ile tego chcesz. Będzie to dla mnie zaszczyt.
Całuję,
Eileen:*
Ej, ej, nic nie zaprzepaściłaś. Nie chciałam Cię po raz kolejny prosić o betowanie, bo nie wiem, ile to opowiadanie przetrwa. Aż mi jest głupio, że zawsze wysyłam jedną część, a potem przechodzę do czegoś innego :( Jeśli jednak byłabyś taka miła i zechciałabyś betować... padnę Ci do stóp i będę całować ziemię, po której stąpasz! :D
UsuńDziękuję ślicznie za ten cudowny komentarz, chociaż wiem, że nie zasługuję nawet na jedną trzecią tych pochwał.
Pozdrawiam ciepło i życzę mnóstwa weny! ;*
Naprawdę? W takim razie, tak jak już to wspomniałam, jestem zaszczycona, mogąc być Twoją betą:* *skok szczęścia* Mam nadzieję, że to opowiadanie przetrwa długo i będziesz miała wenę, aby go prowadzić. Całować ziemię to ja powinnam i to tę po której to Ty stąpasz. Dziękuję za drugą szansę.
UsuńJill, jedno ci powiem. [OO... Jill, skąd wzięłaś pseudonim, bo kojarzę Jill z "Gone Faza Trzecia"] Ty, kochana, zasługujesz na o wiele więcej pochwał niż ja jestem ci w stanie dać. To tyle.
Jeszcze raz ślicznie dziękuję za wybaczenie:*
Również pozdrawiam!
Magiczny prolog, jeśli dalej będzie tak samo, to czuję, że zostanę częstym gościem na Twoim blogu ;) Widzę, że zanosi się na dobry kawał fantastyki. Oby tak dalej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Kath
Ślicznie dziękuję, pozdrawiam ciepło ;*
UsuńWitaj!
OdpowiedzUsuńTwój blog jest niesamowity! Przeczytałam prolog i padłam. Dawno nie natknęłam się na coś tak dobrego. Gustuję w tematyce Potterowskiej, której powoli mam już dosyć. Czytanie ciągle o tym samym zaczyna wywoływać u mnie nieciekawe reakcje.
Będzie to fantastyka? Jakoś tak po treści wywnioskowałam. Masz u nie kolejnego plusa! Uwielbiam fantastykę.
Możesz mnie informować?
Pozdrawiam,
Memory
Również uwielbiam Pottera, ale przeczytałam już tyle, że ciężko znaleźć coś oryginalnego. Chociaż z drugiej strony, zawsze warto wrócić do Hogwartu - nie ma bardziej magicznego miejsca : )
UsuńFantastyka, oczywiście będzie (nie potrafię się powstrzymać ; ) ) Chociaż z założenia, bardziej będę się skupiała na zwykłym życiu (jeśli po spędzeniu ponad 2 lat w psychiatryku, gdzie codziennie widywało się osobę, którą się zamordowało, jeszcze można takie mieć) ; )
Ślicznie dziękuję za komentarz i pozdrawiam ciepło :)
Jill! Zrób mi coś! Nie wiem: Kopnij! Walnij! Postrzel! Cokolwiek!
OdpowiedzUsuńKiedy ja Ci pisałam, że skomentuje twego bloga?
No widzisz! Nawet ja nie pamiętam... Opuściłam się we wszystkim. Jestem tylko ciekawa kiedy Eileen mnie zabije...
Już Ci kiedyś mówiłam, że uwielbiam twoje opowiadania? (Jak nie to masz kolejny powód do odstrzału)
A tym prologiem zdobyłaś mą dusze całkowicie! Kocham tą psychopatkę, znaczy ja kocham wszystkich psychopatów. Takie skrzywienie...
A twój styl, który tak idealnie opisuje wszystkie wydarzenia i tworzy tak cudne dialogi (który w sumie był jeden, ale odnoszę się tu do ogółu...) pasujące do sytuacji. No wiem był tu jeden, ale tak spotęgował napięcie, że nawet się nie mogę wysłowić!
No cóż, pozostaje mi jedynie czekać na pierwszy rozdział i mieć nadzieje, że nie będziesz taka jak ja i doprowadzisz coś do końca...
Przyznam, że prolog zrobił na mnie wrażenie. Lubuję się w klimatach psychozy, to mój konik, więc z pewnością jeszcze tu zajrzę. Cieszę się również, że popchnęłam Cię do napisania kolejnego postu.
OdpowiedzUsuńNie podobała mi się jednak końcówka. Zbyt krótka, taka "na szybko". Warto by ją obrać w ciut bardziej rozbudowane zdania, bo najpierw są bardzo dobre opisy, a potem nagle kilka zdań i koniec.
Zastanawiam się, skąd wiedziałaś, że tak wygląda pobyt w zakładzie psychiatrycznym? Ktoś Ci opowiedział o tym, czy może czytałaś coś?
Pozdrawiam serdecznie! c:
Zaniemogłam i nie wiem, co mam napisać. Na początku tak tylko spojrzałam na ten prolog i pomyślałam, że całkiem krótki, to mogę przeczytać, jak nie będzie to nic ciekawego, to trudno. A teraz? Jestem na Ciebie zła, że tak krótko, czuję taki niedosyt, że chciałabym od razu przeczytać rozdział 1! Uwielbiam takie historie. Szczególnie zaciekawiła mnie postawa Rosalie, zabiła jeśli dobrze rozumiem, swojego chłopaka, po tym jak zobaczyła go z inną. I mówi, że nie żałuje, bo on zasłużył. Chcę wiedzieć, co będzie dalej! Mam nadzieję, że wkrótce coś tu się pojawi. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Przepraszam, że dopiero teraz zaglądam, ale to wszystko przez brak czasu i zwyczajne, ludzkie lenistwo. W prologu znalazłam kilka błędów, ale poza tym, to jestem po prostu zachwycona. Zawsze chciałam napisać opowiadanie w podobnym klimacie, ale niestety nie mam do tego predyspozycji. Mam nadzieję, że dodasz pierwszy rozdział, na który czekam z niecierpliwością. Historia głównej bohaterki niezwykle mnie interesuje. Czytając, w mojej głowie kłębiły się tysiące pytań: jak? kto? dlaczego?
OdpowiedzUsuńOj, chyba odrobinę za dużo tego zachwytu.
Pozdrawiam serdecznie.
Bardzo mi się podoba, błędów nie zauważyłam. Zapraszam do mnie:) http://princessanne23.bloog.pl/
OdpowiedzUsuńO kurczę, tak mnie zaciekawiłaś, że bardzo możliwe jest, iż będę Cię prześladować komentarzami. *.* Pomysł jest świetny, a skoro będzie to fantastyka - już masz na to potwierdzenie. Widok ofiary Rosalie będzie we mnie tkwił dłuuugo. Do tego przepiękny szablon, którego w sumie powinnam się spodziewać po znakomitej szabloniarce, której prace oglądam już od dawna.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę dużo, dużo weny,
Lu c:
Jej, jak rzadko trafiam na takie opowiadania. A jak się już na nie trafi to są niefajne. Takie mroczne, że mroczniej się już nie da wypociny trzynastoletnich wyznawczyń szatana, słuchających jakiegoś Green Daya, mając to za metal albo megaostry, rasowy punk rock.
OdpowiedzUsuńA ty, wydaje mi się, że się na tym znasz. Osobiście rzadko zagłębiam się w tematy podobne temu, bo kiepsko trafić na coś dobrego, napisanego dobrym językiem i stworzonego z jakimś, nawet marnym kunsztem. A tu proszę! Nieźle ci wyszło.
Język nie jest banalny i nie próbujesz na siłę pokazać, jak to jest mrocznie i czarno, a wychodzi ci to zajebiście, ponieważ dziewczyna jest przerażająca, szpital otoczony jest tą aurą, przez którą w życiu bym się do niego nie zbliżyła i atmosfera ogółu - ten szablon plus ten tekst plus muzyka, której akurat teraz słucham - to coś boskiego.
Pozdrawiam i mam nadzieję, że szybko pojawi się tu coś nowego.
Zaintrygowałaś mnie i roznieciłaś moją ciekawość. Prolog jest świetny i żałuję, że dopiero teraz na niego wpadłam. Zapowiada się wspaniale. Przy okazji dodam, że szablon jest zajebisty, i czy przypadkiem nie dodałaś go kiedyś na Zaczarowanych? Mam nadzieję, że szybko napiszesz kolejny rozdział, bo wszyscy już długo czekają ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, V.
Czekam na nn ;3
OdpowiedzUsuńwspaniały prolog:)
OdpowiedzUsuńb. mi się podoba.
czekam na 1 rozdział :)
Witaj,
OdpowiedzUsuńprolog jest bardzo ciekawy, niezwykle mnie zainteresował, i cóż bardzo bym chciała przeczytać ciąg dalszy... mam nadzieję, ze nie porzuciłaś tego opowiadania i ukarze się niedługo rozdział...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie
Wow. To mi pierwsze przychodzi, po przeczytaniu tego prologu. Uwielbiam takie opowiadania, w takim właśnie kimacie!
OdpowiedzUsuńTrafiłam tutaj przez przypadek, ale obiecuję, że zostanę tutaj długo :) Naprawdę bardzo mnie zaciekawiłaś. Z niecierpliwością czekam na pierwszy rozdział!
Pozdrawiam x
Łaaaał ciekawe, szkoda, ze jest tylko prolog. Bardzo intrygujące, naprawdę śiwetna robota, fajny pomysl i ładny styl. Na pewno będe tu zaglądać
OdpowiedzUsuńpozdrawiam